pierwszy raz po chorowaniu, pierwszy raz w listopadzie, pierwszy raz od dawna trasą Parszywej 12ki, biegłam przez las i było wspaniale, endorfinowy szok, słońce przeświecało przez drzewa snopami światła, jak w gotyckich katedrach, złota jesień, mgła i wilgoć, wszystkie moje sekrety mknące mi przez głowę nagle ułożyły się w mozaikę, w jakąś celową całość, ostre powietrze, ból w mięśniach, parząca żółć; każdy krok bezwysiłkowo i tak łatwo;
myśl, myśl... jest listopad i coś ci się przytrafi
********
- Twoje życie należy tylko do ciebie. Jesteś ciągle taka młoda, wszystko jest możliwe. Jestem z ciebie bardzo dumna i kocham cię - powiedziała mi dziś moja matka. No... no... no...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz