poniedziałek, 16 listopada 2015

definitywna dynamika powiązań

nieuchronna i złośliwa dynamika relacji:
momenty, w których wszystko jest możliwe zawsze w końcu mijają i okazuje się to nieodwracalne;
chodzi mi właśnie o te bardzo umowne chwile, które trwają kilka sekund lub godzin, a czasami kilka dni albo i nawet tygodni lub miesięcy, co zresztą jest rzadkie; 
chwile, w których możliwe jest WSZYSTKO - wielka namiętność, wielka przyjaźń, wielka miłość, wielkie przywiązanie, nieusuwalna przynależność; 
cały sukces to uważność i precyzyjna synchronizacja, o które przecież tak trudno, jak o każdą otwartość, jak o każdą pewność w świecie pełnym migotliwych niepewności i zwątpień, w świecie, w którym wszystko jest przede wszystkim niepokojem i brakiem;
a chwila mija i wtedy nagle NIC nie jest możliwe, i NIC nie da się już z tym zrobić, 
wybrało się źle, wybrało się dobrze, za późno lub za szybko wykonało pozornie odpowiedni gest, chybiło się celu przez roztargnienie lub pośpiech, brak pośpiechu, gapiostwo, strach, cokolwiek...
i jest po wszystkim, wszystko się pozamykało, definitywnie...

-----------------------------------------------------------------------------

Ja i B.mogliśmy już być małżeństwem, ale moment minął i nie będziemy nim nigdy, nigdy więcej też nie będziemy razem, bo to jest już - koniec, wszystko minione od dość dawna i mogłabym z chirurgiczną precyzją wskazać dzień i scenerię, w której było to mijanie, w której nasza chwila się skończyła, w tle tylko dźwięk tłuczonego szkła, Poznań, tramwaje huczące za oknem, tłumione światło w pokoju Kokos, wtedy, już wtedy.

--------------------------------------------------------------

Także Kuba wyjechał do Berlina na zawsze, nasz moment trwał krótko, moment idealnej przyjaźni i zrozumienia zawieszony w szybkim "kiedyś", bliźniaczego podobieństwa, pomimo różnicy wieku i sytuacji... szkoda, będzie mi go brak.

-----------------------------

W poczekalni u lekarza znalazłam stary kaflowy piec, który nikomu i na nic nie jest potrzebny, tylko stoi tam sobie, bo pewno trudno go wywalić, mimo to: piękny, zabrałam ten piec ze sobą, tak jak i wyobrażenie, że mogłabym się na nim zwinąć jak kot, gdyby tylko ten piec był ciepły i gdyby nie był jedynie rekwizytem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz