poniedziałek, 2 listopada 2015

nieustalone z góry (Cunningham "Królowa śniegu")

Czytam. Podoba mi się. Drobne zdarzenia, magia. Nie są to "Godziny"... były bardziej spójne, ale i ta powieść, baaaardzo Cunninghamowska, bardzo specyficzna, nie wszystko jest tym, czym się wydaje, a nawet największa miłość to tylko na pół dzielona samotność, a każdy gest znaczy nieskończenie wszystko, bezbrzeżnie nic, totalnie nie to, co się wydaje. W sam raz na jesień. 
Oczywiście wyławiam słowa, które znaczą coś szczególnie dla mnie, bo jak zawsze czytam ograniczona przez mój subiektywizm ("czas jest zawsze puentą", "moja mojość"...). Nie wiem, co mam myśleć ostatnio, a przecież zwykle wiem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz