piątek, 27 listopada 2015

berlińskie pożegnania


Kuba dotarł do Berlina i został tam sobie, dostałam przesympatyczną kartkę, pewnie zrobił tysiące zdjęć - fajnie; mimo wszystko mam poczucie, że straciłam przyjaciela, jakby wyjechał na Marsa, a przecież nigdy nie był dość blisko, by się rzeczywiście widywać, paradoks.

"Droga K.! Gorące pozdrowienia z Berlina... bla, bla, bla. Naprawdę fajny wyjazd, dużo zwiedzamy, sporo czasu w muzeach, pogoda jak na listopad niezła. Oj, takie tam "pudełko", (...) Ściskam. Kuba".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz