niedziela, 1 marca 2015

"Dodatkowy powód, żeby się bać".

          Czytam Modiano chyba już tylko po to, żeby zrozumieć, czemu mnie tak męczy. Bo to nie tak, że to jest zła proza, zły warsztat, temat, wtórny język lub niespójność wątków, wszystko to nie zdarza się w jego powieściach. Modiano jest intelektualistą i pisze dobrze. Jest to co prawda zimna inteligencja, surowa i sterylna jak ostrze chirurgicznego skalpela, lecz trudno to uznać za wadę, pod takim chłodnym pisaniem, jest przecież piekło uczuć, hipotez i domysłów, przynajmniej może być. Wiem jednak na pewno, że brnę przez Modiano jak przez grząskie bagnisko, niecierpliwie wypatrując końca. Jestem zainteresowana, ale nuży mnie to czytanie, drażni. I zapewne problem tkwi we mnie. Ten świat, ci ludzie, to, co im się przytrafia, to wszystko zwyczajnie sprawia mi przykrość, tak jakby ciągle trwał tam wilgotny, zimny listopad bez nadziei i szansy na zmianę. Trujące emocje, wspomnienia, cudze, ale przecież przypełzają do mnie i oblepiają mnie, a ja jakoś tak tego nie chcę. Nie ma tam postaci, wydarzenia, do którego chciałabym się zbliżyć, w które byłabym gotowa się zaangażować, bo wszystko to jest cholernie nieprzyjemne. Właśnie nie tak, że zupełnie mi obce, nierealistyczne życiowo, ale po prostu zbyt przykre, zbyt dotykalnie rzeczywiste na płaszczyźnie emocji i... no nieprzyjemne jak diabli i tyle.
           Ostatnio czułam coś takiego, oglądając (chyba rok temu) film "Sierpień w hrabstwie Osage" - świetny, ale totalnie traumatyczny film psychologiczny, po którym ledwie się podniosłam z krzesła w kinie (wrażania tym gorsze, że niespodziewane, bo w zapowiedziach film wyglądał na zaprawioną gorzkim, ironicznym humorem historię rodzinną, ale nic nie kazało się spodziewać rasowej psychodramy z piekła rodem). Pamiętam, że w czasie jego trwania przez większość czasu myślałam: Już dosyć, wystarczy, niech ci ludzie już przestaną, niech już tam nikt niczego nie dorzuca, jeszcze jednak okropna rozmowa, jeszcze jedna świszcząca wymiana zdań czy trup wylewający się zza szafy, a zatkam sobie uszy i zacisnę oczy, i tak będę siedzieć do jutra... co najmniej. Czytam trzy, cztery strony Modiano i mam podobne odczucie: Wystarczy, dość tych wspomnień, strzępów, ogólnego podtruwania... i sprawdzam, ile stron jeszcze do końca.  Uff, coraz mniej.

P. Modiano "Perełka"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz