poniedziałek, 7 marca 2016

wysoce przyzwoicie (koncert Panny Wyklęte)

byłam na koncercie z dziećmi w wieku różnym i to był niezły koncert, z ładnymi aranżacjami, dobrym graniem, solidnymi wokalami i tylko odrobiną zbyt mocno nalewanego łopatą do ucha patriotyzmu, młodzi ludzie są bystrzy, jest to inna "bystrość" niż ta w moim pokoleniu, ale zupełnie naprawdę wierzę, że nie trzeba aż tak na grubo nakładać im szpachlą do mózgów, co mają myśleć lub czuć; mam też nieodparte wrażanie, że gdyby mogli, a nie musieli przyjść na koncert ze szkołą i gdyby normalnie zapłacili za bilety, to bardziej doceniliby całe to granie i nawet jego wymowę, ale to może tylko takie subiektywne wrażenie; a ja? cóż, mnie się podobało, lubię muzykę na żywo, cenię Kowalską i Lilu, lubię głos Malejonka, o ile nie bredzi jak potłuczony, było ok, sporo opowieści w tle, których wymowa mogła wzruszyć czującego człowieka, wzruszyć w sensie ogólnoludzkim, a niekoniecznie patriotycznym, co uważam za wartość; 
jak często jeszcze zachowujemy się "jak trzeba" i kto tak naprawdę pamięta, co to znaczy? w zwykłym, trywialnym życiu, w siermiężnej codzienności, kiedy świat się nie wali i nikt do nikogo nie strzela, być "jak trzeba" - to mimo wszystko strasznie trudne, niewdzięczne i czasami nawet jakoś głupio, jakoś śmiesznie to wychodzi, a jednak... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz