sobota, 5 marca 2016

trzy kolory ("Misiek..." i nie tylko)

i było dziś tak, że wszystko zabarwiło się na trzy, biegłam rano przez las i wzgórza, więc wszędzie ten brąz, pod stopami, w świecie, brąz stłumiony, wytarty z życia brąz, a potem, dużo potem gdzieś po drodze jeszcze nagle rude włosy Basi, bo Basię spotkałam, była zadowolona, szczęśliwa, więc jej rudość przylepiła się do mnie jak sok marchewkowy do białej bluzki, pozytywna niespieralność, i potem jeszcze bajka, to już zdecydowanie na niebiesko, obok mnie siedziała przeurocza dziewczynka lat około trzy z kubłem popcornu wielkim jak ona sama, lekko znudzona, ale też zadowolona niezwykle, bo ten popcorn; Mała Mi oczywiście po drugiej stronie, zagapiona całkowicie, dzieciaki, na ekranie niebiesko bardzo, ale bez poczucia, że zimno; z tego wszystkiego warto też zapamiętać smak kruchego karmelu, bo przecież były również lody, więc znowu brąz, ale łagodniej; i także rozmowy, szczególnie te, których nie było, a może zwłaszcza te, które się udały 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz