poniedziałek, 24 lipca 2017

ludzie, których nie spotkam nigdy w życiu

jechałam dziś pociągiem, jest to jedna z tego typu podróży, że chce się, aby już się skończyły i by jakoś je pokonać człowiek zawiesza się myślami na czymkolwiek, by nie przetrawiać samego faktu podróżowania, jego celowości i przyczyn, jałowego przemieszczania się w bezsensownym kierunku, z przyczyn, które nie zostały szczerze nazwane, stąd jest to przemieszczanie się, które bardziej przypomina swego rodzaju wygnanie; zatem patrzyłam na ludzi, zgadywałam kim są i co ich prowadzi, pies spał mi na kolanach, nie malowałam się wcale, a oczy mnie pieką, nie wiem, może z niewyspania, więc... patrzyłam na ludzi i przypomniało mi się opowiadanie J. Carrolla o psychopacie obserwującym kobietę, w którym zwracał on uwagę na fakt, że ludzie ciągle na nas patrzą, że to może oznaczać wszystko, czasami są to ludzie, których nigdy nie spotkamy, nie poznamy, z którymi mijamy się chwilowo, a jednak przyklejają się do nas spojrzeniem, teraz jest jeszcze inaczej, teraz można przecież mimochodem zrobić tym ludziom zdjęcie i zabrać ich ze sobą, a oni nigdy się o tym nie dowiedzą, na ilu przypadkowych wakacyjnych i innych zdjęciach obcych ludzi jestem ja? nie wiem, kto patrzy na mnie, nie lubię tej myśli, ale dziś to ja patrzyłam na innych i dziś to ja zabrałam ich ze sobą: Kobieta czytająca romans, Dziewczyna z krzyżówkami i Starzec w sandałach, moi towarzysze, których nie spotkam nigdy w życiu, których nie spotkałam, bo przecież tylko ich zobaczyłam i chwilowo utknęłam z nimi w jednym wagonie, nic o nich nie wiem, ani oni o mnie, w zasadzie dla siebie nie zaistnieliśmy tak naprawdę, jest w tym Coś... coś na czym się zawiesiłam, tymczasem nadal pieką mnie oczy, coraz bardziej, tysiącem szpilek pod powiekami, idę spać, zamierzam to przespać (w głowie szumi mi jak turkot pociągu jakaś uporczywa myśl, której nie nazywam, coś jest nie tak....)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz