środa, 3 lutego 2016

"żyjąc na dnie ciała" (wiersz K.K.B. na TERAZ)

Jakiś konkurs, jakieś coś tam, recytacje... więc szukam, wyszukuję, szperam w Baczyńskim, tak żeby nie było tylko o wojnie, żeby nie tylko krew, Kolumbowie, umieranie, ojczyzna, szukam uniwersalności i zawsze znajduję, szkoda, że tak mało się zauważa to, jak on tymi metaforami ponadczasowo oplatał rzeczywistość, chociaż przecież Turnau nadal śpiewa czasem wiersze Baczyńskiego, Mozilowi też się zdarzyło, no właśnie;
i ja też... znalazłam i pomyślałam od razu, że tak, że mnie to dotyczy, że to jest na wieczne TERAZ wiersz, taki, że wiem, że prawda i że zachwyca, że zachwycałby, nawet gdybym nie wiedziała, że to Baczyński, który jak wiadomo był genialny i nie ma tu dyskusji, a że smutny utwór? smutek jest w porządku, smutek jest prawdziwy, rzetelny, pozwalam sobie na niego czasem, "żyjemy na dnie ciała" - samo sformułowanie, świetne... całość - świetna...



Krzysztof Kamil Baczyński (Żyjemy na dnie ciała…)


Żyjemy na dnie ciała. Na samym dnie grozy.

Rzeźbi nas głód cierpliwy i tną białe mrozy.

U okien przystajemy. Noc za oknem czeka

i śmierć się jeży cicho, gdy czuje człowieka.


I topniejemy z wolna. Nie patrzmy sobie w oczy

na drugi dzień. Znów człowiek utopił się w nocy.

To nie jest smutek wiary. To serca tak siwieją

i stygną coraz, stygną, z miłością i z nadzieją.


Wiemy tylko. To wiemy: w ostatnim śnie cierpienia

jest dom rzeźbiony w słońcu, a pod nim ciepła ziemia,

i tam strumieniem jasnym jak przezroczystym mieczem

odbici — rozpoznamy twarze ciągle człowiecze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz