a ja nadal te mroczne bajki Riggsa czytam, choć ta druga część przygód osobliwców wydaje mi się mniej dynamiczna i mniej udana niż pierwsza, to oczywiście nadal jest to dobra powieść o specyficznym klimacie i czytałam z przyjemnością, gdzieś w tle pojawiła się wojna, zło stało się bardziej złe i wszechobecne, jakby wyjście poza wyspę, na której ukrywała się grupa głównych bohaterów i otwarcie się na świat potęgowało tylko szansę na spotkanie zła, a minimalizowało okazje do spotkania dobra, ciągle podoba mi się psychologiczna nieoczywistość postaci, a także cała ta dramatyczna przygodowość utrzymana w stylistyce noir, świetne są też stare zdjęcia jako ilustracje, ale po prostu wymowa całości się spłyciła, część egzystencjalnych wątpliwości (wolność i jej konsekwencje, tożsamość i jej granice), które tak mnie zaabsorbowały w pierwszej części, wygasa, konstrukcja bohaterów i ich relacji też wyhamowała, a wątek miłosny i jego przebieg zupełnie nie są dla mnie wiarygodne, nie kupuje tych pustych gestów i bezsensownych nierzetelności w decyzjach postaci - akcja jest zbyt skondensowana w czasie, by można uznać je za życiowo prawdopodobne, nadal urzeka mnie natomiast pomysłowość w budowaniu osobliwych postaci, które mnożą się w tej części tak, że łatwo stracić orientację, podobają mi się też uniwersalne walory powieści, obecność wartości takich jak przyjaźń, lojalność, altruizm, a zarazem zderzenie ich z egoizmem, bezmyślnym okrucieństwem, żądzą władzy - pod tym względem jest to powieść bardzo uczciwa wobec czytelnika, nie cukruje świata, ale nie odbiera też nadziei, poważnie rozważam polecenie tej lektury Małej Mi....
"Miasto cieni" R. Riggs |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz