wtorek, 14 listopada 2017

bez przyjemności, ale jednak pasy będę drzeć

upiorny pomysł - zagnać dzieci do centrum przyrodniczego, potem przegnać do planetarium, i tak cztery godziny z marudami, które przez większość czasu się nudzą, które nikogo nie chcą słuchać, a większość energii ogniskują na tym, jak wyrwać się z ram, w które ja muszę ich upchnąć, te duuuże małe dzieci, które ciężko upilnować, oczy mieć trzeba jak przy grupie przedszkolnej..., a jutro co?... jutro za te rozliczne niesubordynacje pasy będę drzeć, dzieci się obrażą, jak to dzieci, ale porządek musi być, konsekwencje wydzielone z konsekwencją, jak ja tego nie znoszę.... 
tymczasem w ramach pewnego eksperymentu, zobaczyłam siebie pokrojoną na drobne paseczki, niby horrorystyczna fantazja, ale jak jutro rzucę gromami upomnień, to będzie to całkowicie powszechna fantazja dla wielu moich dorosłych, nieposłusznych dzieci, oj niedobra, niedobra Pani, wymaga, żeby jej słuchać, oj paskuda, paskuda z tej Pani, oj oj, pasy będzie drzeć z nafochanych buntowników, co to myśleli, że zrobią po swojemu, jak trzeba było zrobić po Paniowemu... i niby kpię z tego teraz, żeby nabrać dystansu, ale generalnie średnio mnie to bawi i rzeczywiście nie znoszę takich sytuacji i psują mi one krew


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz