niedziela, 5 listopada 2017

blask

wracam pełna jakiegoś blasku, drżącego od łez, w których nie ma smutku, bo oto przytrafił nam się w listopadzie dzień pełen słońca, a mimo to wszystko nagle wydaje się stratą, wracam i łapię słońce, jakbym łapała oddech, niby lekko, ale przecież także z jakimś trudem - jednocześnie jest tak i tak; często myślę z żalem o tym, że nasze ludzkie życia, nasze ludzkie historie, jakie by one nie były, nieuchronnie kończą się tak sobie, po prostu nieuchronnie gdzieś tam się kończą, samo to wystarczy, by czuć się przytłoczonym i zmiecionym przez beznadzieję, ale wierzę też, a wierzę, bo chcę, że dopóki te historie trwają to trwają i czuję gdzieś tam w sobie, że Koniec to kłamca i to mi robi blask, ta wiara, że umiem pokonać Koniec, że już umiałam, to mi robi ten blask, nawet w listopadzie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz