niedziela, 3 września 2017

wielkie porządki i cudze słowa po latach


wywaliłam dziś mnóstwo papierów, po których zostały mi "koszulki" z odzysku, porządkowałam jak szalona, bez litości, jak zmiany to zmiany, wyrzucałam starocie, zeszyty, nieużywane kalendarze, własne zapiski, a przede wszystkim szkolne materiały co to się miały przydać, a od dawna się nie przydają, czego się przy takiej okazji nie znajduje.... oprócz oczywistego zysku, w postaci miejsca w szafkach i na biurku oraz porządku w pomocach i innych szkolnych rzeczach, znalazłam też zeszyt z czasów studiów jeszcze, a tam zapisany wierszyk pewnego starszego pana, pod koniec studiów często czatowałam w jednym z wirtualnych pokoi na gazeta.pl, szefem pokoju była pan o ksywie oldpiernik, a większość czatujących stanowiły kobiety, klimat był miły, nikt nie znał nikogo w realu, nawet imiona odpadły, były tylko nicki, a mimo to wszyscy byli dla siebie dość mili i tolerancyjni, nie pamiętam jak się ten pokój nazywał.... coś z ogrodem...., no i było poetycko i elitarnie, bo żeby móc tam bywać trzeba było mieć zgodę oldpiernika, lubiłam ten pokój, potem... chyba z tego wyrosłam, gazeta.pl zlikwidowała czaty i tak sobie to wszystko zgasło, z tamtego czasu pozostał mi tylko jeden wirtualny wpis oldpiernika, który w tamtym czasie, kiedy miałam.... 25 lat.... zrobił na mnie wrażanie i wydał mi się na tyle ważny, że go sobie przepisałam i jak widać przechowałam, a może bardziej jest tak, że sam się niechcący przechował, znalazłam go teraz i jakoś mnie to ucieszyło, wpis wygląda tak (skrzypi pięknym i ciut naiwnym idealizmem, ale chyba nadal mi się podoba):

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz