niedziela, 17 września 2017

mały koniec świata

wracałam dziś do domu z pewnym smutkiem, wlokło się z mną jakieś małe przedwczesne i zbyt pospieszne pożegnanie, była niedziela, dreptałam przez centrum miasta i nagle rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że jestem całkiem sama, na głównej ulicy sporego miasta!, w którym jest remont co prawda, ale żeby tak nikogo nie było? ani jednego człowieka, samochodu, bezpańskiego kota czy ptaka nad głową, totalna samotność, pusta ulica bez życia, jakby skończył się świat, jakbym istniała tylko ja, jakby to musiał być sen, na krótki moment rozkleiła mi się rzeczywistość, pomyślałam sobie: "Wracaj już, jestem całkiem sama, zobacz, nikt inny nie istnieje, nikogo tu wokoło nie ma, wracaj."




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz