czwartek, 29 czerwca 2017

bieganie i niewypowiadziane słowa

biegałam naokoło jeziora i jak zwykle tłukły mi się myśli po głowie, hałasy, tupoty i wewnętrzne dyskusje, ten skryty potok niewypowiedzianych słów zawsze mnie zaskakuje, zaskakuje mnie samo to, że on jest, że istnieje, w takiej skali i sile, w takim natłoku, bo przecież w ciągu dnia nie wypowiadam nawet 10% tego, co trzeszczy mi w myślach, mijają kolejne dni wakacji, wszystko toczy się swobodnym rytmem, naturalnie i lekko, jak oddychanie i ja na to pozwalam, pomimo wahań i ogólnej niespieszności; czasami chciałabym móc powiedzieć wszystko, co myślę, bez niepewności, bez poczucia, że jest to absurdalne czy zbyt śmiałe lub nie na miejscu, nazwać rzeczy ich prawdziwym imieniem, ale częściej wcale tego nie chcę i nie żałuję moich przemilczeń, bo cenię sobie każde z moich niewypowiedzianych słów, dla mnie one istnieją naprawdę, mają znaczenie, gęstość, wagę i sens i wierzę, że nawet wypuszczone w świat, miałyby realną wartość tylko dla mnie, a może do tego zgubiłyby mi się i rozcieńczyły wśród ludzi i przestrzeni, więc dużo słucham, milczę coraz więcej, a przecież i tak wiem, to co trzeba i myślę, że to dziś wieczór zasnę gdzieś indziej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz