czwartek, 21 grudnia 2017

tysiąc porzuconych rękawiczek - w przyrodzie nic nie ginie

zawsze zwracałam uwagę na zagubione rękawiczki, ale zaczęłam je fotografować (nie bacząc na podejrzliwe i ciekawskie spojrzenia postronnych) dopiero półtorej roku temu, nadal lubię to robić i uważam to za nieszkodliwe i przyjemne hobby, dziś jednak zawirował mi świat, bo znalazłam rękawiczkę, od której jak sadzę półtorej roku temu zaczęłam fotografowanie rękawiczek, to musi być ta sama, rozmiar, kolor, napis - identyczne, leżała zszargana i przemoczona dwie ulice dalej względem miejsca, gdzie ją kilkanaście miesięcy temu zlazłam, teraz wygląda znacznie gorzej, ale jest, trzyma się i trwa, zawirował mi kosmos na chwilę, bo oczywiście niby to nic niezwykłego, ale jednak.... powrót zagubionej rękawiczki, która istnieje i podróżuje w swoim zagubieniu, czy widzę w tym metaforę? jasne, że widzę, jak mogłabym nie widzieć? to ta sama, wiem to na pewno




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz