niedziela, 17 grudnia 2017

tysiąc porzuconych rękawiczek - czarna w Biedronce

oczywiście dopadły mnie banalne, acz niezbędne zakupy, oczywiście w Biedronce, jakieś coś, jakieś jedzenia, jakieś napoje, wiadomo, poza tym zgnębiła mnie ta niedziela... ale za to przy kasie piękna czarna rękawiczka, którą fotografuję ukradkiem i myślę, że szkoda, ale zawsze tak myślę widząc zgubione rękawiczki, przypominam sobie też, że ostatnio w tym samym miejscu przypadkiem wpadliśmy na siebie z Bartkiem, Bartek jest w porządku, jest dobrym człowiekiem, pomimo całej swojej nieprawdopodobnej złośliwości... tym razem nie było Bartka, tylko ta rękawiczka i idą święta, wszyscy się spieszą, przepychają, są zwyczajnie niemili przez ten rwetes i pogoń za nie wiedzieć czym, zapominają o wszystkim, może nawet o wszystkich, nie wiem, nie mogę przecież tego wiedzieć, za to wiem i czuję, że nie do zniesienia męczą mnie te tłumy i ich gorączkowy pośpiech, przez większość czasu jestem jak przyduszona ryba w ławicy, gotowa i chętna, by wyskoczyć na brzeg, nawet gdyby miała się na nim udusić... jest w tym zatem jakaś groteskowa desperacja... jak zwykle, ale rękawiczka... ładna i w nietypowym miejscu, ofiara świątecznych pogoni - idą po nas ludzie, każdy z nich idzie gdzieś indziej, biegnie za czymś innym


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz