sobota, 16 grudnia 2017

"Moje życie jest nie do zniesienia" ("Morderstwo w Orient Expressie")

Nie wiem, czy kiedykolwiek przyznałam się do tego publicznie, ale uwielbiam filmy o Herkulesie Poirot, którym dla mnie na zawsze jest już David Suchet, oglądam go zawsze z przyjemnością, której nie zaciera mi upływ lat, naprawdę!! w chwilach rozpaczy i nudy szukam ekranizacji Poirota... i prawie zawsze gdzieś są... jest zatem rzeczą oczywistą, że nie mogłam się nie wybrać za współczesną ekranizację "Morderstwa w Orient Expressie"... no i co? i podobało mi się! to jest nadal świetna fabuła i równie świetna, genialnie wręcz pomyślana intryga, znam ją, a i tak dałam się w to znowu wciągnąć, przepiękne zdjęcia, kostiumy, klimat mocno retro i staroświecki, ale jak dla mnie cudny, elegancki, genialna praca kamery, która jakby z zewnątrz ujmuje często aktorów, wciąga widzą do przedziału, do tego pociągowego życia, ale zarazem porozstawia go na zewnątrz, super to jest zrobione; jako Herkules oczywiście Kenneth Branagh, zatem od razu jest bardzo teatralnie, bardzo dramatycznie (w dobrym sensie tego słowa) i aktorsko bardzo mocno, zresztą na drugim planie mamy znakomitych aktorów - Dafoe, Pffeifer, Cruz, Dench, same te nazwiska sprawiły, że oczekiwałam czegoś dobrego i to jest faktycznie pięknie zrobiony film, pięknie zagrany, psychologicznie poruszający i  w swojej staroświeckości mający wiele klasy. Rzecz pewnie nie dla każdego... bo brak maskary i strzelaniny, ale są świetne dialogi, solidne aktorstwo, przecudne zdjęcia, kostiumy, jest znakomita opowieść Agaty Christie, która ocalała w dobrym scenariuszu.


"-Mówił Pan, że nie jest rasistą.
- To zależy od rasy.
- A tak mu dobrze szło..."

******
"- Widzę świat takim, jakim powinien on być. Mam taką właściwość.... Moje życie jest nie do zniesienia. Ale to pomaga w śledztwie."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz