wtorek, 17 października 2017

dwa bajkowe buty

lubię rzeczy absurdalne i bez przyczyny, które sprawiają, że jakby rozdzierała się rzeczywistość, niepokoi mnie to i ekscytuje jednocześnie, bo nagle dzieje się coś innego, dziś znalazłam buty, dwa czarne kobiece botki, ustawione w parze, ładnie, jakby jakaś XIX-wieczna grzeczna dziewczynka (aż się prosi powiedzieć pensjonarka) ustawiła je w swoim panieńskim pokoju tuż przy łóżku, ale te nie stały wcale przy łóżku, tylko przy krawężniku, lekko ukryte w żywopłocie i osłonięte trawą, ładnie sobie stały, jakby czekały na właścicielkę, która już zaraz przyjdzie, jakby bawiły się z nią w chowanego, czyste, oczekujące na włożenie i spacer botki, i nie wiem po co one tam są ani nie wiem jak, nie wiem dlaczego ani skąd przybyły, zresztą nie muszę tego wiedzieć, ale pomyślałam, że strasznie te buty fajne są w swoim bezzasadnym staniu w miejscu, w którym nikt się ich nie spodziewa i w którym nikt zapewne na ich obecność nie czeka, ich wyczekiwania to nie narusza i jest w tym bajka, jest w tym Coś



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz