piątek, 3 lutego 2017

nikt nie zna mojego imienia (J. Kalina "Przejście")

łażąc po Wrocławiu znalazłam rzeźbę Kaliny, oczywiście "Przejście", ostateczna wersja instalacji z 2005, podzielona na dwie grupy, po dwóch stronach przejścia dla pieszych na ruchliwym skrzyżowaniu, jest to rzeźba inna niż ta, którą oglądałam w Czterech Kopułach kilka miesięcy temu i robi mocniejsze wrażenie, bo jest częścią miasta, co wydaje się bardziej dla tego dzieła naturalne; straszne i piękne są też postaci wyrastające z chodnika, czy może zapadając się w chodnik, lekko i łatwo stapiają się z tłumem prawdziwych przechodniów, ta sama obojętność, ta sama nieobecność i osobność ludzkiego losu, którą można zauważyć u ludzi przechodzących tłumnie obok, chodziłam i zaglądałam rzeźbom w twarze, i nie wiem kiedy stałam się częścią tej sytuacji, nagle stałam się właśnie taka, osobna i anonimowo zastygła w obcym mieście, w tym mieście nikt nie zna i nie używa nawet mojego imienia, no właśnie... tak jest








 

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz