sobota, 3 marca 2018

katastrofa na lodzie i poza nim ("I, Tonya")

uważam, że jest to film bardzo dobry i mądrze zrobiony, od tego zacznę, i komuś się za to Oskar należy, po pierwsze podziwiam Margot Robbie za to, że tak piękna dziewczyna dała się dla tej roli oszpecić, choć dzięki temu poza niewątpliwą urodą można było docenić jej aktorstwo i to jest coś cennego, na drugim planie w roli matki głównej bohaterki postać znana mi z seriali komediowych -  Allison Janney, która w roli toksycznej matki wypada świetnie - gorzko, strasznie i... no świetnie, te dwie role zdominowały film i inne postaci, poza nimi nikt tam w sumie mocniej nie istnieje, bo tak ekstremalny jest to tandem, przede wszystkim aktorski, ale także scenariuszowy, inni aktorzy i postaci są tłem i może tak być miało; w ogóle ten film to było dla mnie ciekawe doświadczenie, bo przecież pamiętam z dzieciństwa Tonyę Harding i jej dokonania, gdy byłam mała uwielbiałam oglądać łyżwiarstwo figurowe, więc pamiętam i ją, i tamten skandal z napaścią na koleżankę, pamiętam nawet występy ich obu na igrzyskach, ale jednak zobaczyć tę historię od środka, to co innego, inny walor i inna jakość, nie jest to też prosta i oczywista biografia, to raczej pewna wielogłosowa opowieść z wieloma retrospekcjami, w której każda z postaci, której udzielono głosu ma swoją prawdę i swoją wersję zdarzeń; w ogóle kompozycja filmu, przypominająca fabularyzowany dokument, to był pomysł bardzo dobry i obronił on się tu doskonale, choć film waloru dokumentu nie ma, bo wszystko od początku do końca grają aktorzy, natomiast ta struktura - wywiady po latach, wspomnienia, głosy wielu postaci - bardzo fajna; do tego nie jest to na poziomie kategorii estetycznych prosty dramat, bo można by z tego łatwo zrobić jednowymiarowy opis tragedii dziewczyny ze społecznych nizin, ale tu tymczasem obok scen niewątpliwie tragicznych, jest sporo autoironii, absurdów, gorzkiego komizmu, groteski nawet, opowieść pozostaje więc brutalna, ale niewolna od specyficznego humoru, który rozładowuje napięcia, ale ich nie osłabia, podoba mi się też to, że film nie osądza, nie daje jednoznacznych odpowiedzi, daje podpowiedzi, ale nie dopowiada, pokazuję pewną historię, pewną sytuację, dramat dziewczyny, która chciała, by ją kochano, miała ambicję, ale miała też wiele słabości i bezlitosnych uwikłań zarówno społecznych, jak i rodzinnych, które zaważyły na jej życiu - solidne kino biograficzne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz