niedziela, 18 marca 2018

a własnie, że byłam na nowym "Pitbullu"... ("Pitbull: Ostatni Pies")

oczywiście dziewczyny mnie wyśmiały, jak wspomniała o nowym "Pitbullu", i fakt, że tam Pasikowski reżyseruje nic a nic ich nie przekonywał, na szczęście wielkodusznie Krzyś się ze mną wybrał i pomimo obecności postaci zwanej Doda, której styl nie odpowiada mi od zawsze i bardzo, muszę przyznać, że to jest dobry film, który można uznać za udaną kontynuację tego, co "Pitbull" reprezentował sobą, gdy powstawała pierwsza część filmu, a potem oparty na nim serial, to jest zwyczajnie dobry film sensacyjny, ze spójnym scenariuszem (choć pewne skróty związane z postacią Pazury uważam za nadmierne i podważające wiarygodność tej postaci) i dobrymi aktorami, ze świetnym Dorocińskim, Stroińskim i Mohrem - ich postaci jakoś tam ewoluowały, coś przeżyły, zmieniły się, ale w rozpoznawalny sposób postały sobą, oczywiście jest przemoc, jest krew, ale nie jest ona bezsensowna, bo nie chodzi o puste epatowanie brutalnością, wszystko czemuś służy, coś buduje, sceny zabawne oczywiście także są, ale nie jest to humor wynikający z nadużycia inwektyw, przekleństw i debilizmów, tylko fajny humor sytuacyjny, poza tym ocalał też ten gorzki wydźwięk "Pitbulla", jakaś taka znacząca nuta, która oprócz filmu sensacyjnego czyniła też z niego film o ludziach i ich słabościach, ale też o ich sile, na drugim planie bardzo dobry Adam Woronowicz, znośny Pazura i świetna Kuna, która podoba mi się co by dziewczyna nie grała, w epizodach - bardzo udanych - Nosowska i Zamachowski, no oglądało się to bez nudy i bez żenady...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz