czwartek, 24 sierpnia 2017

tysiąc porzuconych rękawiczek - czarna latem i lody z chia


 
Wyobrażam sobie, że ta rękawiczka musiała po prostu leżeć w śniegu, a wiosna i lato ją wydobyły, nikt jej jednak nie podniósł, dlatego teraz w sierpniu, w środku jeszcze letniego, ale pachnącego już jesienią lasu po prostu sobie leży i jest, a może wcale nie? trochę "za dobrze" wygląda... w dodatku nie ja pierwsza ją zauważyłam, prawie na pewno wyminęłabym ją, gdyby nie cudza spostrzegawczość, jak zawsze nie zabrałam okularów, więc dla mnie to była tylko ciemna plama; - Ładnie na tej ziemi wygląda - to była moja pierwsza myśl, kiedy ją zobaczyłam, no bo przecież rzeczywiście jakoś ciekawie to zagrało kolorami i fakturami, i wyszło z tego wyjątkowo ładne zagubienie w sierpniu... 
a poza tym.... 
dziś: szkoła i kartony (nie będę tego nosiła..., i oczywiście trochę jednak ponosiłam), pyszne naleśniki i pancakes w tandemie w mojej ulubionej naleśnikarni, lody z Chia (dziwne jakieś, gdzie im tam do słonego karmelu...), dużo odgrzewanych bajek z dzieckiem obejrzanych podczas leniwego popołudnia w stadzie, a wieczorem białe wino we trójkę u Marty z dwoma zadekowanymi w pokoju obok nafochanymi nastolatkami, które od czasu do czasu odbywały defilady przez pokój... niespieszny dzień końca wakacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz