środa, 5 października 2016

"mój ojciec jest wesoły, (...) ja jestem bardziej ponury" - mity vs. rzeczywistość, na marginesie "Ostatniej rodziny"


zabrałam moje dzieciaki na "Ostatnią rodzinę", na ich własna prośbę, co jest oczywiście budujące, że chcieli, że sami na to wpadli, żeby iść, obejrzeć; film rzeczywiście jest brutalnie mocny i faktycznie dobry, mądrze wykonany, bardzo rzetelny i uczciwy, i nie ma się co tu dalej rozpisywać, trzeba zobaczyć, warto zobaczyć, myślę sobie jednak, że przez ten film Beksińscy stają się mroczną legendą i może to jest dobrze, może tak ma być, rzecz w tym, że legendy odklejają się od świata i łatwo zapomnieć, że to byli prawdziwi ludzie, prawdziwe życie, dlatego oglądam też dziś prawdziwego Beksę w wywiadzie, żeby pamiętać, że to było naprawdę, że niekoniecznie go lubiłam, choć podziwiałam przecież wtedy, a dziś to taka tragiczna postać, taki mit prawie, Beksińscy... zorientowałam się nagle, że żyję w czasach, w których ludzie pamiętani przez mnie jako realni towarzysze codzienności stają się legendą, i może to właśnie jest starość lub znak pośpiechu, w którym zapętlił się nasz świat, a może to tylko podskórna tęsknota współczesności za pięknymi opowieściami, za mitami właśnie, które coś by znaczyły w świecie zatartych znaczeń i chybotliwych wartości? nie wiem oczywiście; widziałam film i porównuję z oryginałem, zerkam i przeskakuję, choć wiem, że koniec końców legenda zawsze pokona wreszcie rzeczywistość, a zarazem ją trochę unieważni, spłyci, bo jak jesteś mitem, to trochę jesteś nieprawdziwy, jak bajkowa postać, i cały twój ból, całe cierpienie jest tragicznie piękne, nawet jeśli nie było takim wcale, a zarazem wydaje się kreacją, pewną rolą, a przecież to było naprawdę.... ciekawe, co by o tym powiedzieli Beksińscy, ojciec, syn... każdy z osobna, jak bardzo by ich to zaskoczyło, ciekawe najbardziej, co powiedziałaby Zofia Beksińska, to jest coś niemożliwego, co faktycznie chciałabym wiedzieć


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz