poniedziałek, 27 lipca 2020

gdzieś pod Biskupią Kopą - do zapamiętania

spędziłam weekend z kilkoma kobietami, z którymi wirtualnie połączyły mnie książkowe pasje, a realnie poczucie humoru i spojrzenie na świat, każda z nich jest inna od innych i ma swoją specyfikę, a mimo to nie zgrzytało, a mimo to było to więcej niż przyjemne i ciekawe spotkanie, po raz kolejny pomyślałam, że jestem wdzięczna za moje pozorne i małe życie, za to co mi się w nim przytrafia, bo czasami przytrafia się taki właśnie sabat wróżek i czarownic u podnóża górskiego szczytu, prawie nierealne spotkanie, który mnie jako kobiecie po prostu dodaje balansu i sił do tego by być, żyć, trwać, jest jakaś magia w takich kobiecych kręgach pełnych wsparcia i życzliwości, tym razem skorzystałam z niej także ja i dlatego jest to rzecz do zapamiętania..


.... chciałabym zapamiętać Agatę, która zorganizowała nasze spotkanie i której dobra wola i cierpliwy upór sprawiły, że było ono możliwe, chciałabym zapamiętać jej pięknie wykrojone kocie oczy, a także spokój i mądrość Agatowego spojrzenia, bo z nimi nikt się nie rodzi, je się nabywa, i jeszcze wspólne picie różowego wina, i podziw w oczach jej córki, kiedy patrzyła jak mama podpisuje nasze książki, piękna scena do przechowania i zauważenia...

...chciałabym zapamiętać Monię, która ma jedną z najlepszych i najczystszych dusz, jakie spotkałam, jej radość, bezinteresowność i zupełnie instynktowną troskę, a nawet nocne chrapanie (a może to traktor gdzieś przejeżdżał, teraz już nie wiem...); zawsze podziwiam ludzi, którzy nie bacząc na wdzięczność innych lub jej zupełny brak, na okoliczności i własny komfort okazują innym autentyczne zainteresowanie i zwyczajnie zawsze bardzo się starają, podziwiam, bo mnie samej brak cierpliwości do tego typu altruizmu, a przecież to dzięki niemu świat jakoś się kula, czy mówiąc wprost kula się dzięki sile drobnych powtarzalnych gestów wsparcia i troski osób takich jak Monia...

...koniecznie muszę zapamiętać Magdę, bo bez jej charyzmy, poczucia humoru, bez jej kipiącej nieustannie energii nasze spotkanie nie miałoby nawet połowy tej pozytywnej atmosfery, którą miało i wierzę, że to Magda ją wyczarowała i stworzyła, że to ona najbardziej, poza tym wszystkim jest to kobieta niezwykła, pełnokrwista zołza, pyskaty buntownik, ale też istota o wielkiej mądrości, szczerości i refleksyjności, gdyby kiedyś robiła jakąś rewolucję, przełączyłabym się od razu, nie tylko z góry wierząc w jej sukces, ale też w słuszność postulatów...

...chcę zapamiętać Anię zwłaszcza w jej kobaltowej sukience, bo to niebezpieczny dla urody kolor, a na Ani wyglądał dobrze i to, że w najmniej spodziewanym momencie znalazła przejście do Narnii, i zupełnie na serio wydaje mi się, że była jedyną osobą w tym miejscu i czasie, która mogła to zrobić i przypomnieć innym, że takie przejścia istnieją...

... i zapamiętam Justynę, która ma w sobie taki spokojny wdzięk, że broni się on nawet w leginsach i sportowym podkoszulku, z Justyną rozmawia się lekko, nawet idąc po górę, Justyna wszystko zauważa, bo pełna jest uważności i delikatności wobec ludzi, jesteśmy równolatkami, a ja zazdroszczę jej tego wyważenia i spokoju, tego jak ładnie osadzona jest w sobie samej i w rzeczywistości, gdy mnie ciągle gna jakiś niepokój...

... zapamiętam też Ewelinę, bo jak nikt umie cieszyć się z rzeczy małych, z tego, że jest kawa, że ktoś się śmieje, że można iść pod górę i wejść na szczyt, że w pokojach są takie ładne łóżka, a przez okno inny niż zwykle widok, zapamiętam, że się nie skarżyła, gdy było jej trudno i że jej energia była nie do zgaszenia (mocna kobieta, podniosłaby górę, gdyby tak postanowiła) zapamiętam też jej niesamowity niski głos, bo powinna robić karierę jako lektor lub radiowy spiker, a nie robi i szkoda...

.... i godni pamięci mężczyźni, którzy niby przypadkiem trwali gdzieś obok: Igor, synek Ewelki, który przewodził nam w drodze pod górę, coś kiedyś z tego chłopca wyrośnie, ciekawe co?; i mąż Justyny, którego nasz babiniec wcale nie przeraził, jest to zatem człowiek heroicznie odważny; ale przede wszystkim Edek, najważniejsze to pamiętać o Edku, który kupił nam mnóstwo jedzenia, żeby podziękować za to, że wspieramy "jego Agatkę", wzruszył nas wszystkie, bo nawet nie chodzi o to pyszne jedzenie ani o efekt zaskoczenia, ale o gest i uważność, myślę, że mężczyzna musi być mądry i rzeczywiście poprzez tę mądrość bardzo kochać kobietę, żeby umieć zobaczy i zrozumieć, że potrzebuje ona pomocy i towarzystwa innych kobiet, by nie szaleć i nie chorować, chcę więc także pamiętać o miłość Edka do Agaty, dzięki której zjadłam przeogromny placek...










5 komentarzy:

  1. I zapamiętamy Harmaczka, kobietę, która mocno stąpa po ziemii, chyba już wie czego chce. A może cały czas goni króliczka? Ciężko to stwierdzić, gdyż patrząc na Kasię zdaje nam się nieodkryta, poza mądrością skrywa w środku coś jeszcze. Niewidzialną cząstkę. Są mądrość wyssała z poprzedniego życia, w którym była odzwierciedleniem jakieś Noblistki, może pisarki? Której sama w sobie nie chce odkryć?
    Niesamowity psycholog potrafiący odszyfrować naturę każdego człowieka. Pojawiłaś się w mym życiu i nie znikaj mój lokowany Harmaku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam, oj tam... ;)
      internet to cudowna sprawa, w ogóle nie widać, że człowiek się rumieni czy czuje niezręcznie... na szczęście

      Usuń
  2. Wow...wzruszyłam się:)Mogę tylko dodać,że w każdym wieku możliwe jest przeżycie czegoś niepowtarzalnego ,co z pewnością zostanie w naszej pamięci.Ja lubię marzyć i przekuwać te marzenia w rzeczywistość ..na ile to możliwe.Tym razem udało się na 150%!Dzieki Ci Kasiu,że Ty również odebrałaś pozytywnie cała imprezę i dodałas że swojej strony "Harmakowe'co nieco:), dziękuję zaTwoja mądrość i szczerość,bo te cenię bardzo wysoko.Do następnego..Agata Kelso

    OdpowiedzUsuń
  3. No i się zryczałam, pięknie Kasiu. Słów mi brak, aby opisać to co czuję. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń