środa, 12 lutego 2020

"W Chinach jest takie powiedzenie...." ("Kłamstewko" film ze Złotym Globem)

"W Chinach jest takie powiedzenia: Kto ma raka, ten umiera. Umiera ze strachu." 

**************************************

Z Asią na "Kłamstewku"... i nagle obie zrozumiałyśmy, że niektóre rzeczy wszędzie są takie same, że rodzina to jest coś, co trzeba udźwignąć, to jest często problem do rozwiązania, relacje, od których nie sposób się uchylić... Jest w Chinach urocza babcia,  Nai Nai - Nestorka rodziny, kochająca i kochana, jej dzieci rozjechały się po świecie w poszukiwaniu lepszego życia, zostawiając staruszkę pod opieką jej równie wiekowej siostry i młodej jeszcze siostrzenicy. Babcia  utrzymuje ze wszystkimi kontakt, jest rześka, samodzielna, pełna energii, podczas badań okazuje się jednak, że ma raka i wkrótce umrze, ale nikt jej o tym nie mówi, za to cała rodzina zjeżdża się do chińskiego domu babci pod pretekstem ślubu jednego z członków rodziny osiadłego dotąd w Japonii.... oficjalnie jest to więc spotkanie z okazji ślubu nieoficjalnie - swego rodzaju stypa. Wychowana w Ameryce ukochana wnuczka babci Nai Nai nie może zrozumieć, czemu wszyscy muszą solidarnie milczeć i dlaczego nie wolno powiedzieć babci prawdy. W Stanach byłoby to nie do pomyślenia. Członkowie rodziny łykają po kątach łzy, ale też szybko odnajdują się we wzajemnych relacjach, które przetrwały pomimo długiej rozłąki. Wzajemne przywiązanie, oddanie, miłość do babci, ale także małe zazdrości i rywalizacje krążą przy rodzinnym stole podczas gromadnie spożywanych posiłków... Każdy jakoś się z babcią żegna, każdy czuje się winny, a ona jest zachwycona, bo nie wie, że umiera, wierzy, że jest tylko przeziębiona. Wspólnym wysiłkiem rodzina fałszuje nawet wyniki badań. Bo w Chinach jest inaczej, na Wschodzie jest inaczej - jak tłumaczy wychowanej w Ameryce młodej buntowniczce jeden z wujków - w Chinach człowiek należy do rodziny i kiedy umiera, rodzina ma obowiązek go nie straszyć, ma obowiązek nieść jego cierpienie za niego.... i to jest w sumie piękny obrazek. Ze świetną muzyką poważną, która podbija emocje w scenach, w których brak słów, ale wiadomo, że w bohaterach coś się dzieje, coś się zmienia. Komizm i tragizm są dobrze wyważone, co uważam za osiągnięcie, bo łatwo by z tego filmu można było zrobić kicz, a wyszedł obraz bardzo prawdziwy, uniwersalny i pełen uroku. Wyszłam z przekonaniem, że rodzina to wielka siła i wielki kamień do zjedzenia jednocześnie.


"W życiu liczy się nie tylko, co robisz, ale też jak to robisz."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz