wtorek, 18 lutego 2020

"(...) naprawdę ważne są tylko nasze własne małe sprawy. Trzeba być zawsze osobnym." - Szczepan Twardoch "Wieloryby i ćmy. Dzienniki 2007-2015" (9/52)

Każdy kto mnie zna prawdopodobnie wie, że jestem wielbicielką prozy Twardocha i że dla mnie to on jest w naszym literackim współczesnym świecie po prostu najlepszy i mówię to pomimo Nobla dla Tokarczuk, który przecież bardzo mnie ucieszył. I także teraz czytałam jego dzienniki jak zawsze stwierdzając, że jest to wszystko po prostu pięknie napisane i w dodatku, że mnie to przekonuje, że to kradnie moją uwagę, i że podziwiam, i że zazdroszczę, że jak tak nie umiem ubrać moich myśli w słowa, bo nie umiem. "Wieloryby i ćmy" pełne są codzienności, dzieci, przyjaciół, podróży, spojrzeń przez okno, nade wszystko spojrzeń na ludzi, ale też rozważań uniwersalnych o kondycji człowieka, o jego miejscu w świecie, wśród ludzi, w przestrzeni i w czasie. Pisarz wydaje się często balansować między pełną znużenia mizantropią a humanistyczną życzliwością i uważnością wobec człowieka, zwłaszcza jeśli jego życie było krótkie, jeśli przepadło w zapomnieniu czy tylko w czasie, który je przykrył. I jest w tym pewien urok i są w tym emocje, które podzielam. Ludzie bywają nieznośni i przytłaczający, ale są też nieskończenie ważni w swoich zindywidualizowanych egzystencjach, każdy z nich jest gotową opowieścią. Podobają mi się też wszystkie rozważania o tożsamości, próby dookreślenia siebie, swojego miejsca, które okazują się wyzwaniem niemającym końca. I może po prostu jest tak, że podoba mi się ten Twardoch w swoich słowach i przeświadczeniach, bo mam podobny typ umysłu, podobną wrażliwość, podobne strachy i niepokoje nade mną krążą, a może to jest jakieś genialnie uniwersalne pisanie i każdy czytelnik się w nim odnajdzie. Zupełnie nie umiem tego ocenić. Wiem tylko, że "Wieloryby i ćmy" to była przyjemność dla mojej głowy i dla emocji, bycie w tym świecie myśli i skojarzeń, w tym sposobie rejestrowania tego, co wewnątrz i tego co na zewnątrz, to było interesujące przeżycie, to mnie zatrzymywało w mojej codzienności i inspirowało do włóczenia się i do gapienia się przez okno, ciągle jeszcze huczy mi w głowie od tych dzienników.

Szczepan Twardoch "Wieloryby i ćmy. Dzienniki 2007-2015"

Szczepan Twardoch "Wieloryby i ćmy. Dzienniki 2007-2015"

Szczepan Twardoch "Wieloryby i ćmy. Dzienniki 2007-2015"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz