piątek, 16 grudnia 2016

"miłości nie można wymagać" ("Fernando Krapp napisał do mnie ten list" T. Dorsta)

mimo mrozu i zimna wybrałam się do teatru... było to interesujące, dobrze zagrane przede wszystkim i ciekawie zainscenizowane, oniryczne, słodko-gorzko, w sumie straszne, w sumie przykre i jakoś jednak wzruszające, niby to oczywiste, ale rzeczywiście prawda jest, a przecież jej nie ma, w najbanalniejszej historii, w najtrywialniejszym trójkącie miłosnym ocierającym się o farsę każdy ma swoją prawdę i swoją rzeczywistość, a nawet swój egoizm, może przede wszystkim właśnie ten egoizm, i rozpacz, i trochę krwiożerczej miłości; zatem... podobało mi się, podobał mi się Fernando Krapp najbardziej.... jako osobowość, jako kreacja aktorska, jako całokształt


- Miłości nie można wymagać.

****

- Weź moją krew, weź moją krew, weź moje życie, nie oddam cię śmierci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz