czwartek, 12 września 2019

stare zdjęcia (wystawa "Dawne zielonogórskie atelier fotograficzne 1858-1945" w Muzeum Ziemi Lubuskiej, ZG)

Kiedy Zielona Góra nie była Zieloną Górą tylko Grunbergiem, czyli w XIX i w początkach XX wieku istniało w mieście zaskakująco wiele zakładów fotograficznych (ok. 20 fotografów, nie wiem, czy dziś jest tylu) i ludzie robili sobie zdjęcia, nie wiem jak przetrwały one wojenne pożogi i inne wyboje historii, nie wyobrażam sobie tego, ale sporo tych zdjęć zostało, zdjęć z twarzami ludzi, po których jak sądzę, nie zostały nawet nagrobki na cmentarzach, których imiona zapomniano. Oglądałam z zainteresowaniem, starając się zachować dystans, ale tak naprawdę mnie to wzruszało i  osaczało smutkiem. Dzieci, kobiety, mężczyźni, ktoś ich kiedyś kochał lub chociaż cenił dość mocno, by robić te wszystkie upozowane zdjęcia, wszystkie na pamiątkę, żeby coś po nich przetrwało: dzień chrztu, ślub, pierwszy dzień szkoły czy po prostu rodzajowe zdjęcia bez okazji, on i ona, stare i młode małżeństwa, rodzice z dziećmi (małymi lub całkiem dorosłymi), między nimi zawsze jakieś mocno oczywiste rysy rodzinnego podobieństwa, piękna dziewczyna, która miała zapewne plany na przyszłość, marzenia, jakieś nadzieje, jakąś wiarę w siebie, Boga lub świat, gdzie indziej dumny z siebie mężczyzna w meloniku, pewnie jakiś urzędnik, który lubił zjeść, wypić, zwyczajnie żyć lubił po prostu, stara kobieta o mądrych, smutnych oczach, taka pełna troski matka, żona, ciotka, jedna z tych, do których szło się po radę lub tylko życzliwość i teraz nic, tylko te fotografie, ale tak naprawdę pył, tak naprawdę nic, czasem jakieś nazwisko, czasem imię, ale zwykle nic, nic o nich nikt już nie wie, Niemcy, obcy, jacyś ludzie, byli tu tylko na chwilę, zupełnie jak my, odbijam się w ich zdjęciach i nagle rozumiem, że nic mnie od nich nie różni







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz