środa, 26 września 2018

blaski i cienie sagi rodzinnej ("KAMERDYNER")

zabrałam moje nowe niebiologiczne dzieci do kina na film o potencjalnie epickim rozmachu, długo było i chyba się nudzili niekiedy, bo film ma dłużyzny, zwłaszcza na początku, całe wprowadzenie w historię jest zwyczajnie o wiele za długie, ale pomimo usterek (takich jak płytki wątek miłosny, który zamiast ubarwiać akcję okazuje się dziwnie nieprawdziwy i przez to obojętny, nie absorbuje, nie angażuje emocji) jest to film ważny, jako historyczne świadectwo trudnych czasów i wielkich niesprawiedliwości i okropnych zbrodni oraz jako swego rodzaju pomnik losów mniejszości kaszubskiej i jej języka; grający kaszubskiego "króla" Gajos oraz inni aktorzy grający Kaszubów przez cały film konsekwentnie mówią po kaszubsku i nagle odkryłam, że to jest ładny język, i że to naprawdę jest osobna tradycja, kultura, osobna względem Polaków grupa etniczna, może zabrzmi to bardzo nauczycielsko, ale ten film ma wielkie walory edukacyjne po prostu, poza tym drugi plan aktorski jest lepszy i ciekawszy niż pierwszy, Woronowicz grający niemieckiego grafa - znakomity, Gajos jako Bazyli Miotke to piękna postać, Anna Radwan - świetna i ciekawa jako kobieta, także kostiumy, plenery, inscenizacje scen to się udało, ma rozmach, ale scenariusz?... jest różnie i nierówno, jest kilka świetnych dialogów,  mocnych scen, ale też kilka rozwlekłych scen, w których nie wszystkie postaci są wielowymiarowe, a przez to przekonujące i rzetelne, mimo wszystko.... ceny film, wart uwagi, wart obejrzenia i dobrze, że dzieci widziały, i że ja widziałam, bo trzeba patrzeć i wiedzieć, żeby pamiętać i zauważać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz