przejechałam dziś ponad 20 km, jakoś lekko było, choć czuję się nadal niepewnie, czy raczej jak zawsze czuję się na dwóch kółkach niepewnie, ale z zadowoleniem odkrywam ciągle wydłużające się drogi i dróżki rowerowe wokoło ZG, co roku ich przybywa, urywają się co prawda w bezsensownych miejscach i nagle, ale wypada docenić progres, tymczasem mimo wszystko chyba najbardziej lubię jeździć po lesie, może to dziwne, ale tam czuję się jadąc najbezpieczniej i najbardziej komfortowo, ścigam się z wiosną, która tak mocno się spóźniła, forma biegowa nie wraca, ale może tak ma być, może wróci później, może wcale, w sumie nieważne, liczy się radość i myśli, które płyną mi przez głowę, kiedy biegnę i jadę, słodko-gorzka melancholia, ładna rzecz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz