jakieś matury i owszem trwają, do tego jakieś spacery marszem przez miasto, gdy muzyka huczy mi w uszach, ale nie ma takiego huku co by był dość głośny ostatnio, jednak przede wszystkim było słońce wreszcie, więc porzuciłam cały świat i pojechałam do lasu, bo wiadomo, że w lesie zawsze coś się człowiekowi przytrafi, trochę straciłam orientację, prawie się rozbiłam dwa, może nawet trzy razy, ale zaskoczyłam samą siebie podjazdami pod górkę, nawet jakaś żmijka mi spod kół uciekła, było przyjemnie, niezwykle przyjemnie, słońce mnie smagnęło karmelem, zapiekła mnie skóra...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz