a mówcie co chcecie mam dziecinny sentyment do Smerfów... wybrałyśmy się z Małą Mi i fajne to było, nawet prokobiece rzekłabym, bajka niby lekka, zabawna, kolorowa jak diabli, ale w sumie także jest dobrą opowieścią o tożsamości, przyjaźni, lojalności, byciu dobrym, no nie mogę tego nie doceniać, jak mój ostatni potomek ogląda i wiem, że sączy mu się to przez emocje i umysł
kiedy wychodziłam z kina malutki chłopiec, schodzący z mamą ze schodów mimowolnie złapał mnie za rękę, kiedy ich ostrożnie mijałam, naturalnie, lekko, nagle w moją dłoń wpełzła jego mała łapka, obejrzałam się, on spojrzał na mnie mądrym dziecięcym spojrzeniem,"to co? razem?" spytałam, i wiedziałam już, że razem; zeszliśmy we trójkę ze schodów, jak byśmy znali się tysiąc lat - ja i to malutkie dziecko, puściłam go do mamy i odeszłam nie odwracając się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz