Mam pewną słabość do Osieckiej, która regularnie w tej czy innej formie do mnie wraca, przypomina mi o sobie, jakby mnie ktoś za rękaw ciągnął, może chodzi o to, że ja i Hłasko urodziliśmy się tego samego dnia, a może to inne pokrętne podobieństwo, a może to moja własna obsesja? w każdym razie dopadła mnie znowu Osiecka, najpierw na maturze, bo jej tekst się pojawił i skoczył mi do oczu, a potem w domu też..., przypadkiem, szukając czegoś do słuchania, wdepnęłam w Dumplings genialnie zresztą grających Osiecką, a jak Osiecka to przecież prawie zawsze miłość, i to oczywiście tragiczna, pełna łez i pożegnań, niespełnień, wszystko jak cudowny stary melodramat,
no to myślę znowu o tej Osieckiej i o melodramatach i znowu jakoś mnie to dotyczy przecież
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz