jest słońce i powrócił słony karmel, są też borówki, w których jak ktoś trafnie zauważył "mieszka radość".... łatwo byłoby tej radości w kolorze borówek ulec, pobrudzić nią sobie język i usta, i palce, bo borówki bardzo brudzą, i jak pisał Twardowski wówczas "kolor warg się zmienia (w takiej chwili granica przyjaźni niepewna)", chociaż to chyba akurat o jeżynach było, tak czy siak zawsze mnie urzekało to subtelne określenie, tak jak Leśmianowskie palce "skrwawione sokiem" z malin, ciągle mnie zaskakuje jak mocno i uparcie żyję w świecie mojej wyobraźni, jakbym miała swoją własną alternatywną, całkowicie niemożliwą rzeczywistość, jednakże.... tymczasem wygrywa słony karmel, codziennie..., uwielbiam ten słono-słodki smak, borówki odkładam na później, być może na nigdy, przecież tego się nie wie ani nie przeczuwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz