niedziela, 31 sierpnia 2014

mijanie lata - podsumowanie

Latem tego roku:
- nauczyłam się grać w kanastę
- wdrapałam się na Śnieżkę trudniejszą trasą
- przyjęłam pierścionek zaręczynowy
- poznałam i polubiłam Petrę
- zyskałam nienawiść jednego pseudointelektualisty
- bezowocnie swatałam teoretycznie świetnie pasujących do siebie ludzi
- byłam pierwszy raz nad Morzem Północnym
- przeczytałam kilka dobrych książek (Mehran, Munro, Gaude, Fortes), w tym jedną bardzo dobrą ("Ciemno, prawie noc...")
- przeszłam po górach kilkadziesiąt kilometrów (bliżej 100 niż 50)
- odkryłam Finka, Joan as a Police Woman i Neskę
- pierwszy raz jechałam na rolkach i się nie zabiłam
- pierwszy raz jadłam świeże figi
- uległam zwodniczemu urokowi wina moselskiego
- pierwszy raz chodziłam po czeskich Sudetach
- dużo jeździłam i obserwowałam, spacerowałam po obcych miastach
- wyhodowałam lotos
- zaczęłam grać w gry z Kinectem
- widziałam tylko jeden film wart zapamiętania ("Magia w blasku księżyca" W. Allen)
- znalazłam stare wydanie części VIII Tytusa, Romka i Atomka, którego jeszcze nie miała Mała Mi
- przełamałam lęk przed ludźmi umundurowanymi i podeszłam do policjanta skutecznie domagając się  jego pomocy z okiełznaniu agresywnego pijaka na deptaku


sobota, 30 sierpnia 2014

List od M.

"jest czas, że żyję, jest czas, że mam wrażenie, że nie żyję,
mam wrażenie, że słońce wschodzi, słońce zachodzi, a dni nie mijają"

piątek, 29 sierpnia 2014

Łażenia (Pretty Little Thing - Fink)

Wlecze się za mną piosenka, która przykleiła się do mnie na BuskerBus, prawie umiem ją zanucić, prawie..., co ponoć czyni istotną różnicę, a może wcale nie? Niczego nie jestem pewna. "Pretyy little ting", czy byłam kiedyś czymś takim dla kogokolwiek i czy chciałabym tego? Jedna z wielu rzeczy, których nie wiem i które pozostają mi obojętne.... "Królowa śniegu", nie pamiętam kto, kiedy ani dlaczego mnie tak nazwał, ale może rzeczywiście, może czasami, właśnie tak? Zawsze kiedy jest Busker zaczynam tęsknić za czasami, kiedy nie należałam do nikogo, do niczego, miałam jedna walizkę i mogłam zniknąć w każdej chwili.

czwartek, 28 sierpnia 2014

BuskerBus 2014 - dzień 2. International Festival of Street Art

Udało mi się zobaczyć większość występów. Niestety, nie wszystkie. Pięknie było i trochę paskudnie.
Pięknie, bo muzycy w tym roku absolutnie genialni. Hannah Pearl - jak dla mnie najlepsza, słuchałam godzinnego koncertu na deptaku, dziewczyna jest niesamowita, taka podrasowana Katie Melua, ma swoje kompozycje, świetnie śpiewa, w zasadzie mogę powiedzieć, że od dawna nie byłam na tak dobrym i interesującym od pierwszej do ostatniej nuty koncercie na żywo. I teraz paskudna część. Ostatni występ El. Diabolero - stałego gościa BuskerBus, przesympatycznego, zdolnego chłopaka z Austrii, prawdziwego artysty, który zawsze dba o perfekcję występów i niezależnie od pory czy aury gromadzi gigantyczną widownię, a ponad to jest niezwykle pozytywną, życzliwą postacią, która w międzyczasie chodzi po deptaku i wspiera innych występujących - więc, jego własnie występ został po prostu zdewastowany, a mnie jest wstyd. Jakieś małe niezaopiekowane dzikie dzieci, jakieś olewające wszystko matki, szczekające psy, pijaczki też, ale te dwie obojętne matki najbardziej, bo ich 3- lub 4-letnie dzieci ciągle biegały po scenie, co jest bardzo niebezpieczne podczas żonglerki diablo na dużej wysokości, wszystkie te "okoliczności" zmuszały Diabolero do przerywania występu, skracania, krojenia akrobacji, a przede wszystkim bardzo go stresowały, czego nie można było nie zauważyć. Starał się to obracać w żart i był rzeczywiście anielsko cierpliwy, ale w końcu musiał przerwać, bez złośliwości, chłopak był zwyczajnie zgnębiony i chyba miał nawet swego rodzaju poczucie porażki, nie chciał nawet pieniędzy za występ, co prawda ludzie i tak podeszli, żeby mu zapłacić, co niby jest miłe, ale przecież niczego nie wymazuje... Szkoda, że tak i że czasami jesteśmy tacy, że tak bywa u nas i szkoda tego miłego żonglera z diablo, wolałabym inaczej zapamiętać tegoroczny Busker, tymczasem pamiętam ten ostatni smutny występ. Głupio mi tak jakoś.

CLAP CLAP CIRCO z Argentyny i Urugwaju





HANNAH PEARL z Australii


Gregor Wollny z Niemiec


SUPER NATSUKI TAMURA z Japonii

GUGA MORALES z Brazylii




BENNY B z Australii



EL. DIABOLERO z Austrii

środa, 27 sierpnia 2014

Buskerbus 2014 - dzień 1. festiwalu sztuki ulicznej

...pomimo bieganiny nie udało się oczywiście zobaczyć absolutnie wszystkich, co byłoby pewnym ideałem..., występy na różnym poziomie, ludzie z całego świata, cyrkowcy, muzycy, komicy, performerzy wszelkiej maści, wśród nich także prawdziwi artyści, jak co roku byłam pod wrażeniem ich odwagi i charyzmy, ostatecznie ciężko jest występować na ulicy, zwłaszcza w takim sobie średnim mieście - pozyskać ludzi, ściągnąć ich uwagę, utrzymać ją i żeby się to jeszcze przełożyło na pieniądze wrzucone pod koniec występu do kapelusza.... - majstersztyk. Nie mam też cienia wątpliwości, że na takich występach nie zbija się kokosów, więc ci, którzy tu przyjechali, to ludzie, którzy wybrali pewien styl życia i którym przesiadywanie na zakurzonych walizkach i ścieranie się z trudnym ulicznym widzem po prostu odpowiada. Podziwiam ich. Barwne ptaki. Zazdroszczę trochę.


CIA. UM PEDE DOIS - Brazylia



RUACH (muzyka klezmerska) i KAPELA TIMINGERIU z Polski

TINA GREEN z Australii





QIAN LAN  z Chin

MAURANGAS z Argentyny


CAPELA CABARET z Kolumbii i Meksyku

DAN MARQUES REGO z Brazylii


IAN DEADLY z Wielkiej Brytanii





CHICKEN JOE z Irlandii



HENRIK JESPERSERN z Danii & MIKAEL TOSTI z Meksyku

DODO HARMONICA KID z Włoch

wtorek, 26 sierpnia 2014

szum po miłości vs. Rojek - Syreny

I po miłości zostaje im tylko szum miedzy słowami, których nie było, bo już raczej nie rozmawiają, w każdym razie na pewno się nie kłócą. Ostatecznie to da się zmilczeć i tak jest prawdopodobnie w porządku. A w głowach nadal głucho huczą im rozmowy, których nie odbyli, trzepoczą się wszystkie te słowa, które może jeszcze mogliby powiedzieć, nawet wściekle wysyczeć do siebie, tylko im się już nie chce. Mimo końca nic nie jest skończone. Koniec to kłamca. Cisza. Wszystko jest nawykiem. Albo obawą, bo przecież, jeśli budzisz się w nocy sam..... albo i to nie, po prostu dajmy na to masz wylew, zawał, udar mózgu - tak do wyboru, to wtedy dobrze, jeśli obok jest ktoś, kto jednak zadzwoni po pogotowie, ktoś, kto zauważy. Tyle zostaje. Zatem szum pośród innych przemilczeń:
- Dziś jest ładnie, chmury, ale tak ciepło chyba.
- Tak, rzeczywiście.

ALBO


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Bunkier

W ciemnym, ciemnym czeskim lesie stoi stary bunkier zarośnięty mchem i brudem, zamurowany, zatrzaśnięty; stary, stary bunkier, w którym schować można było swoje życie nawet przed artyleryjskim ogniem. I ma jedno malutkie okienko, z trudem wciska się w nie drobna ludzka dłoń, może to być dłoń dziecka lub wścibskiej kobiety. W tym bunkrze w środku jest gruzowisko z gałęzi i cegieł, z pyłu i pajęczyn, jakieś deski; mieszka w nim prócz pająków tylko ciemność i gęsty lepki strach, taki, że szczypanie w oczy, śliskie, zimne dłonie, chłód pod ubraniem. 
Nie zawsze warto zaglądać do środka, ale zajrzałabym raz jeszcze; zajrzałabym jeszcze raz, gdyby to było pierwszy raz, ale drugi raz już nie.