Po wielu podejściach wreszcie udało mi się spotkać z Martą na naszą typową, babską nasiadówkę przy sałatce i winie, lubię takie wieczory z Martą, zawsze poprawiają mi nastrój, nawet w czasach takich jak obecne, gdy obie mamy mocno pod górę i wiatr nam w oczy wieje i zawiewa regularnie, czasami myślę sobie, że jak już odchowamy nasze córki, a mężczyźni rozczarują nas definitywnej, choć po prawdzie trudno będzie przebić dotychczasowe rozczarowania i trudno o dwie bardziej pozbawione złudzeń kobiety niż my, to może w końcu skończymy razem jako dwie pełnoetatowe wariatki, rzeczywiście mało kto zna mnie tak dobrze jak Marta i nawet gdy nie widzimy się długo, zawsze możemy do siebie zadzwonić i zawsze jak już się spotkamy jest tak, jak byśmy rozstały się wczoraj, i tak już od wielu lat, co samo w sobie jest zupełnie bezcenne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz