już z samego rana rozpuścił mi się mój cały lodowy karmel, no nic się nie dało zrobić, choć próbowałam, a potem było coraz "gorzej", nie umiem się osłonić ani uchylić przed całym tym rozczulającym widokiem, przed tą wyprawą, hamuję wprawdzie konsekwentnie, ale już ledwo, ledwo, i co? i powoli, i nieuchronnie jest pozamiatane, hold your horses rozsądna kobieto,... ale ile można...? i czy rzeczywiście trzeba?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz