na zwieńczenie bezwyjazdowej, zimnej i deszczowej majówki wybrałyśmy się do kina na całkiem fajną bajkę, obawiałam się głupawicy, ale film w gruncie rzeczy jest faktycznie zabawny, ciepły, pełen dobrej energii, sporo w nim dziecięcej perspektywy i wyobraźni, no i w zakresie wartości, emocji jest prorodzinny bardzo, w każdym razie było przyjemnie, do tego lody, pomimo upiornej pogody, zaszalałyśmy.... i tak kończy się majówka, która była pod wieloma względami przedziwna, czytało się Harrego, leczyło się katar, biegało się, ale także godzinami się gadało... już bardzo dawno tak nie było, żebym nagle miała tyle słów, a jednocześnie, aby żadne z nich nie było kryjówką
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz