pojechaliśmy, nawet pies pojechał i brodził w morzu z właściwym mu zapałem, Mała Mi zażywała kąpieli pomimo lodowatości wody, a ja uciekałam od rzeczy codziennych i w tym wszystkim było sobie morze, piękne, pełne mew, niezaludnione, szumiące, rozświetlone słońcem, jakieś dorsze, gofry ze wszystkim, stada mew, połacie porzuconych foremek, nieliczni spacerowicze, jakaś zupełna niespieszność, bo do czego się spieszyć? morze ma cały ten pośpiech gdzieś i ja miałam go gdzieś, dla morza pośpiech nie istnieje, są po prostu wakacje pomimo września, są i tyle, trwają
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz