zatem pobiegłam Półmaraton Zielonogórski, przebiegłam i fajnie było, nie żeby zupełnie lekko i łatwo, ale nie skatowałam się i nie leżałam bez życia na trawie za liną mety, dobiegłam mokra jak kura, bo przy wczorajszych 30 stopniach i dusznym powietrzu polewałam się wodą, kiedy i gdzie tylko się dało, Andrzej mnie wyprzedził dość szybko, ale ostatecznie ja byłam pierwsza, bo przeszarżował i musiał stać, a ja sobie tuptałam dalej, byłam 66. w swojej kategorii wiekowej, nie jest to może wstrząsający wynik, ale jestem zadowolona, przede wszystkim z tego, że się udało i nie było to jakieś straszne ani wycieńczające doświadczenie, mogę tak biegać, daję radę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz