chciałabym czasami mieć gdzieś wszystko i wszystkich, robić to, co robię bez poczucia winy, mówić to, co myślę bez niepokoju czy wstydu, chciałabym, ale tymczasem każdy bunt i stawanie okoniem mają swoją cenę i przeżywam to bardziej niż byłabym gotowa przyznać, i dziś właśnie ktoś tysięczny raz narzekał na moje dzieciaki, narzekał dla przyjemności narzekania, nie żeby rozwiązać, coś zaproponować, ale żeby sobie zapłonąć po raz setny świętym oburzeniem, jaka to ta dzisiejsza młodzież arogancka, bezczelna i że nie ma też na takich rady, oburzenie było zresztą słuszne, młodzież była arogancka, ale ile można o tym jałowo gadać? i czemu ja muszę twego słuchać, jak zdartej płyty? jeśli coś jest nie tak, to naprawmy? jeśli nie chce nam się ruszyć i naprawić, zamknijmy dzioby?? i no tak ostatecznie... brakło mi zarówno cierpliwości, jak i dyplomacji, trochę nawet dobrego wychowania i zaiskrzyło na łączach, powiedziałam kilka cierpkich słów i posłałam kogoś do diabła w sposób powszechnie uważany za wysoce niegrzeczny, jestem niegrzeczna jak moje dzieciaki - niewątpliwie, i trochę mi przykro, a trochę nie... zatem być jak Witkacy i mieć w dupie, mieć w głębokim poważaniu, wchodzić z impetem, wychodzić z trzaskiem i nie przeżywać tego nadmiernie, narozrabiać i móc powiedzieć sobie: "Ani drgnąłem i powiedziawszy parę cierpkich rzeczy i dawszy w mordę komu trzeba, opuściłem lokal" - ciągle zazdroszczę i nie potrafię
S.I.Witkiewicz "Autoportret" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz