środy są frustrujące, bo niby to już połowa tygodniowych zmagań, ale to dopiero połowa, zatem może środa jest winna wszystkiemu; dzień pękał w szwach od ... rzeczy przeróżnych, w tych nielicznych chwilach, kiedy mogłam przysiąść i się rozejrzeć, myślałam sobie patrząc i słuchając cudzych słów i intonacji, że przecież ja doskonale wiem, o co chodzi, widzę i słyszę te drugie dna, sugestie, wygrażania, szpileczki, które póki co prawie nigdy mnie nie dotyczą, a mimo to przecież wyłapywanie ich jest w sumie mało przyjemne; jest gorąco, idzie jesień, boli mnie kark, jakby siedział mi na nim jakiś zły demon (w jakim to było filmie...., nie pamiętam), uginanie karku nie jest jednakże moją specjalnością, zatem chodzę wyprostowana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz