poniedziałek, oczywiście, nic nie usprawiedliwia poniedziałków, samego faktu, że są, nic tego nie tłumaczy, było dość głośno dzisiaj, było dziwnie i nie podobało mi się, wszystkie te miejsca totalnej próżni pomiędzy ludźmi, których mijałam czy raczej których pomijałam, ludzi, którzy jedynie i aż mocno teoretycznie są dla siebie mili i pokojowo koegzystują, a przecież wcale nie, przecież tak zupełnie nie jest, uwiera mnie to wszystko, pod całym moim fasonem i nonszalancją, których się trzymam, cała ta sytuacja, ta rzeczywistość mnie uwiera właściwie przez większość czasu, być może tylko dlatego, że wiem, co jest poza nią, być może dlatego, że chcę czy nie wszystko to dotyczy także mnie, i nagle wieczorem okazuje się, że świetną rzeczą jest sama możliwość posiedzenia w ciszy i że najfajniejszym spotkaniem z żywym obiektem było dziś natknięcie się na wiewiórkę gdzieś po drodze, rano
Czujemy podobnie. Odbieramy...głębiej?
OdpowiedzUsuńRównież chętnie uciekam w ciszę...
Pozdrawiam serdecznie :)