nic się za tym wielkiego nie kryje, tylko tyle, że to pojazd w moich oczach mocno retro, to takie piękne i wściekle zielone retro w tym całym listopadzie, który nagle się zrobił u schyłku października, spojrzałam na auto i chciałam je mieć, nie że dosłownie, ale że zabrać, bo fajne do oka i przecież pamiętam takie z dzieciństwa, tylko chyba wtedy dominującą barwą była biel lub paskudnie wyblakła żółć, a ten tu... trabancik z krwi i kości zielony jak zielone jabłuszko, unikat pod każdym względem i jakoś nagle polubiłam trabanty nawet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz