jako że w Dzień Nauczyciela była sobota, podczas której w dodatku byłam gdzieś indziej z Kimś innym, moje święto zostało uczczone dziś, co było dla mnie sporym zaskoczeniem, bo po prawdzie sądziłam, że zapomną, tymczasem moje stare już dzieci, upierdliwce pierwszej wody, tak jak rok temu obdarowały mnie kapućkami (wtedy to były króliczki...), w których dzielnie śmigałam po szkole cały dzień, tylko w tym roku te kapućki to były... ten... tego... jednorożce..., jednakowoż ich rogi miały kształt - co tu dużo gadać - falliczny, dało to dzieciakom, ale i mnie sporo radości, a wielu ludzi postronnych oburzyło, czyli... IDEALNIE, potem jeszcze łapy odbili mi w nowej sali i na chwilę zrobiło się swojsko, jakby na starych śmieciach, a przecież już drugi miesiąc jesteśmy na nowych... mimo wszystko... było rzeczywiście miło, zabawnie i było też ciacho, brownie, bardzo dobre
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz