w gruncie rzeczy uważam siebie za tragicznego tchórza, być może dlatego, że nawet gdy łamię zasady towarzyszy mi irracjonalny lęk przed dezaprobata i karą, którą - zawsze jestem tego pewna - wymierzy mi świat, moje poczucie winy bywa niezmierzone, a poczucie obowiązku przytłaczające, z drugiej strony wychylam się, sięgam, rozglądam, wyszarpuję z ram, i nie umiem przestać, i niełatwo się poddaję, bywam oślo uporczywa, zawzięta, bywam nieznośna, bo chcę, zamierzam, dążę, ale przez większość czasu żyję jednak gdzieś pośrodku... i bywam wtedy raczej smutna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz