u schyłku wakacji posadziłam kilka cytrynek, prawdziwy egzotyczny, cytrusowy gaj, przynajmniej potencjalnie, nie miałam co do nich wielkich nadziei, a tymczasem.... są i rosną, cytrynowe drzewa rosną nam jesienią, w której wszystko zamiera i jest w tym jakiś paradoks i pokrętny optymizm, bo przecież robi się coraz ciemniej...
jutro jadę obejrzeć cytryny i posadzić cebulki, żeby na wiosnę była wiosna
jutro jadę obejrzeć cytryny i posadzić cebulki, żeby na wiosnę była wiosna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz