wystraszyłam się, to śmieszne jak kruche jest poczucie bezpieczeństwa, które człowiek ma w swoim małym pozornym życiu, wystarczy wiatr, który urwie kilka gałęzi, mroczne opustoszałe nagle ulice, wystarczy, że w jednej chwili zabiorą wodę i prąd, a miasto pochłonie całkowita ciemność i zostanie ci wcale nieromantyczne światło świec, gdy za oknem świszcze i huczy, gdy wyją i zwodzą syreny nieustannie kursującej straży, nie wiem kiedy poczułam się zagrożona i okazało się, że mam pod skórą taki sam instynktowny niepokój, jak moje głupie koty, pochowane po kątach, jak pies, który zaglądał mi w oczy z pytaniem o koniec świata, okazało się dziś w nocy, że skruszył mi moje poczucie bezpieczeństwa ten orkan, a przecież nic się nie stało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz