przybyła do mnie niesamowita czekolada, mleczna, przepyszna ze słonym karmelem, więc pochłonęłam ją w zasadzie od razu, niezwykle rzadko decyduję się na tak drastyczny krok, ale... no cóż... nie oparłam się, czekoladzie towarzyszył marcepan, ale został oszczędzony, bo dosłodziłam się tą czekoladą jak rzadko, czekoladzie towarzyszyło także wiele słów, na które oczywiście jakoś tam czekałam, więc jadłam, pisałam sobie i jadłam, i zapijałam białym winem, taka rozpusta przy czwartku... a przecież jeszcze wcześniej ciasto od Gosi i przedobre ptysie.... i winogrona.... w sumie wyjątkowo słodki czwartek, takim warto go pamiętać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz